Śmierć, narodziny, miłość…
wszystko wydarza się w takim zwykłym dniu…
takim jak dzisiaj, wczoraj lub jutro.
Wydawać by się mogło, że będą przed tym jakieś fanfary,
będą biły dzwony…zanim się wydarzy.
A to przychodzi w takim zwykłym dniu.
I zadziwia mnie to i jednocześnie przynosi spokój.
Kocham, raduje się, rozpaczam, umieram…w zwykłym dniu.
Odejdę i niewielu to zauważy,
będę szczęśliwa i też niewielu to zauważy.
Życie biegnie sobie jak biegło, wychodzi słońce,
przychodzi burza, przychodzi noc, nastaje dzień.
Tak po prostu.

Fot.Internet

A dla mamy nie ma?

Nie, tato, nie ma.
Mamie jest już ciepło, tam w tym złotym świetle,
gdzie nie musisz jej już okrywać kołdrą,
gdy jest jej zimno.
Twoja Perła Świata…
I Ona już jest na powrót jasna i piękna,
usta się uśmiechają, ale przede wszystkim oczy,
te piwne, w których się zakochałeś,
gdy miała dwadzieścia lat.

Patrzę w Twoje oczy, te zielone,
w których dzisiaj widzę tak wiele szarości,
te tak zagubione i nierozumiejące,
jeszcze nie w pełni świadome, ani radosne ani smutne,
po prostu bez ruchu,
jak oczy zagubionego, małego chłopca.
Przytulasz się do poduszki jak dziecko.
Chciałabym Cię jakoś ochronić…
i chronię, jak mogę.
Niech twa głowa spocznie na tej czystej, białej poduszce,
zmieniam pościel już tylko dla ciebie.
A dla mamy była ta biała najpiękniejsza róża,
która swymi płatkami całowała dębowe posłanie.
Dzisiaj Ty potrzebujesz być otulony kołdrą,
której ciepło być może przyniesie odrobinkę ukojenia
…może…choć trochę, choć odrobinkę.

W każdym moim wzruszeniu…

W każdym moim wzruszeniu przemycam…również te łzy do których się nie przyznaję…przed samą sobą. Przemycam…bo trochę lżej…ale się nie przyznaję…choć wiem. Wiem…jak zabolało. 

W każdym moim wzruszeniu…tak po kilka łez…i mogę udawać, że ich we mnie…tak naprawdę nie ma…choć wiem…co zabolało.

Tak je…upuszczam…przy okazji. 

Może nikt nie zauważy. 

Nie chcę nikomu tłumaczyć…

fot.Internet

Serce ze szkła…

Serce ze szkła…odbija światło, ale go nie przyjmuje…

Grzeje się w jego cieple, ale go nie integruje…

Serce ze szkła…błyszczy w świetle słońca, ale nie potrafi na długo przyjąć jego ciepła, cieszyć się nim, pozostać w nim, stać się nim. 

I mamy czasem, takie serca ze szkła…kiedyś zranione…dziś twarde i…kruche. Żyćko.

Czy będzie bolało, kochana? Tak, będzie bolało. Zawsze boli, gdy odpadają iluzje.

Ale może…ja wierzę, że tak, to szkło jest tylko pancerzem…może można pozwolić sobie je stłuc, odważyć się…i tam w środku jest prawdziwa siła, prawdziwa esencja Życia, naszych Serc. Może taka właśnie jest Droga, gdy już doświadczę w sobie obu biegunów, na każdy się odważę. I dopiero po tym zaczynam…naprawdę żyć.

I ja czuję…wreszcie naprawdę czuję…że nigdy nie wolno nam, zgodzić się na mniej, niż zasługujemy.

❤️

fot.Internet

Po prostu…moi ludzie,

aż miło popatrzeć.
Doświadczajmy, eksplorujmy, bo rozwój i świadomość jest po to,
aby piękniejsze Żyćko żyć każdego dnia.
Nie korzystam na co dzień?
To po co?
Aby tworzyć (w głowie) np. landrynkowy świat?