🌙✨
Z tak wielu rzeczy wyrosłam
Idę spacerkiem, wreszcie lepsza pogoda, przyroda tuli mnie,
wiatr szepce ,kocham Cię’ i delikatnie bawi się moimi włosami,
które wreszcie podrosły i muskają kark…mrrrr.
Ach Ty zalotniku, wiesz co lubię.
Powietrze pachnie słońcem i drobnym deszczem…a ja jestem,
po prostu jestem.
I myślę sobie tak, bo fala przypłynęła, z jak wielu rzeczy już wyrosłam.
Zobaczyłam, sprawdziłam, przepuściłam przez siebie…
to moje…a to nie.
Czasem to było proste, a czasem trudne, a nawet hardcorowe.
Twoja postawa, twoje widzenie świata, tak skrajne,
tak bez miejsca na wątpliwości, tak nie znoszące sprzeciwu,
tak nie pozostawiające miejsca na mnie,
tak będące biletem do zamknięcia serca.
Na szczęście moja dusza zawsze miała dla mnie bilet powrotny,
trzymała go schowanego na właściwy moment.
Pozwoliła na te wszystkie doświadczenia, długo czekała,
aż wreszcie powiedziała:
no dobra, Aneczko, wysiadka, pakuj manatki i przesiadamy się do innego pociągu.
I ja wysiadłam, wsiadłam do pociągu jadącego w innym kierunku.
Ale zawsze pragnęłam , żebyś i Ty miała.
🌹
Jeszcze słońca w to lato tak mało,
jeszcze wieczornego zapachu powietrza nie poczułam,
jeszcze nowe sukienki w groszki czekają,
dżinsowe buty na szpileczce i kolorowe kolczyki…
a ja już śpiewam…że wrzesień to już jesień.
I odliczam tygodnie do kolorowych liści i chłodno-cieplutkiego wiatru,
żołędzi i kasztanów na trawniku, porannej kawy z cynamonem i kolorowych getrów.
Czekam na moją włoską kawiarkę i zbieram włoskie kryminały
z komisarzem Montabello na Sycylii i Brunettim w Wenecji.
Przepraszam papo Poirot, troszkę cię zdradzam
Ach ta cuuuudowna, ukochana…jesień.
Tęsknię. Póki co, byle do babiego lata…