Dzisiaj stoję…dzisiaj stoję w przedpokoju…czekam…aby móc wejść…do komnaty mego Serca…Tak potrzebuję…tak muszę…aby poczuć Siebie…i to co dla Niego…dla tej Duszy, którą wybrałam…mam.
Ale dzisiaj…moje Serce mnie nie wpuszcza…dzisiaj…jak to Ono…jasno komunikuje mi…że z tymi programami, z tym chaosem tu nie wejdziesz…zapomnij…to tak…nie działa.
TAK…wiem…to rzeczywiście tak nie działa. Więc czekam pokornie…więc nie naciskam, nie wymuszam…nie wolno mi.
O jeszcze słyszę zza drzwi:
Pocałuj mnie w dupę, jak się ogarniesz, to spróbuj jeszcze raz…zapukaj…sie wtedy zobaczy…ewentualnie…bo co, chcesz mi wnieść cały ten shit do domu? Najpierw oddech, relaks i detoks…detoks z toksycznych myśli, Aneczko…
Ach cóż…mądre to moje Serce, wie, co robi.
Więc czekam nadal…w przedpokoju…na audiencję, a właściwie…żeby wrócić do domu…jak niegrzeczna córka z dyskoteki, gdzie całą noc grali techno umpa-umpa.
Tak lubię być w domu.
Jednak w domu…najlepiej.

fot. pinterest