Wczoraj…noc…cisza.

I zapytałam. Jak przestać kochać. Jak przestać kochać, gdy ta miłość którą odczuwam w sercu, która po prostu jest i dzwoni, dzwoni dzwoneczkami radości, lekkości i potencjału, potencjału ekspansji doświadczania Życia w lekkości i całym jego pięknie, które przychodzi do nas poprzez drugiego człowieka, przychodzi z obietnicą wzrostu, przeglądania się w jego oczach jak we własnym lustrze, z obietnicą tej błogiej możliwości przepływu, bez oporu, bez barier, w czystości serc, w naturze i niewinności ciał, dotyku, rozkoszy.

Jak przestać…?

Gdy całą sobą czuję jej moc, czuję jej kształt i fakturę?

Teraz jeszcze jest…jeszcze jest delikatna, czysta i aksamitna i nie zatraciła jeszcze swojej istoty…Jest jeszcze tym pączkiem, potencjałem, który czekał na ekspansję, na rozkwit, na grunt i wodę.

Pragnę ją ochronić. I niestety zaczynam widzieć, jak ten pączek, którym jest traci nadzieję. Nie dostał żyznej gleby, ani czystej wody. A ja pragnę ją ochronić. Ponad wszystko chcę zachować ją tą aksamitną i czystą.

Ona, tak jak rzadki kwiat, nie urośnie na każdym gruncie. Nie każdy grunt będzie ją karmił…wręcz może ją zatruć.

A ja pragnę ją ochronić. Niech już lepiej zwiędnie pozostając jedynie tym potencjałem, ale czystym i niezmienionym. Widzę, co się dzieje, jakie jest zagrożenie.

Pragnę ją ochronić, aby nie zmieniła się w miłość z ego, w miłość z braku!

Bo gdy nie jest jej dane przepływać i dzwonić dzwoneczkami radości, gdy dostaje w twarz nieobecnością, gdy mur jest zbyt twardy dla jej mocy uzdrawiania, gdy zbyt dużo się od niej wymaga, wskazuje zbyt dużo dróg, którymi ma dojść do tego drugiego serca, jak w labiryncie…który odziera ją z jej istoty, czyli radości i lekkości, figlarności, gdy gasną iskierki w jej oczach…

To ja czuję…dość. Wezmę Ciebie miłości i ochronię, nie pozwolę cię zatruwać, zostań tym potencjałem, ale czystym, wróć do całej puli miłości mojego serca, zachowaj Jego obraz, jaki widziałaś, na jaki się otworzyłaś. I wtedy ta miłość niespełniona, ale posłuży innym duszom, bo nie zbrukana żalem, brakiem i walką pozostanie sobą. Przejawi się kiedyś jeszcze i doświadczy spełnienia…stając się na powrót czystym potencjałem miłości mego serca, które kiedyś Ktoś doceni, obejmie i oszaleje ze szczęścia.

Bo jak powiedziała prezesowa Zasławska, największą zbrodnią jest zabić miłość. A ja czuję, że nie mniejszą zbrodnią jest pozwolić ją zatruć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *