Gdy nie mogę zgodzić się na coś, co w moim życiu nie pozwala mi…utrudnia…blokuje dostęp do miłości w moim sercu,
a jednocześnie dławi, bo stoi ością w gardle, niepokoi…gdy przez wiele dni nie potrafię tego nazwać…
A jednocześnie, gdy już potrafię i nazwę, ale nie mam możliwości wyrazić tego do osoby, która powinna to usłyszeć…
Mogę zrobić to…co jest tak naprawdę najlepszego…zanieść moją skargę do Instancji najwyższej…
Zaniosłam…i poczułam…że zrobione…że wystarczy…że już więcej nie potrzeba…że już zadośćuczynione…uznane…widziane.
Bo my ludzie, często nie potrafimy przyjąć…a już skargi w ogóle trudno przyjmować, zaczynamy się bronić, unikać, byleby tylko zachować twarz, byleby móc spojrzeć w lustro, choć i tak tylko przelotnie, tak powierzchownie, byleby za długo się nie przyglądać.
Czasem mam odwagę…przyglądać się dłużej…wtedy powoli zaczynam widzieć, co jest pod makijażem, stylowym ciuchem, farbowanymi włosami…nie postrzegam tego jako maski, nie, raczej jak wyrażanie siebie, bo to, że urodziłam się brunetką, nie oznacza, że nie mogę podziwiać rudych włosów, nie kochać tego jak pięknie rude włosy odbijają promienie słońca, jak cudownie współgrają z zielenią tęczówki mojego oka…jak pięknie kontrastują z zieloną sukienką…ach. No cóż…to prawda, moje kochane brązowe włosy…zdradzam was od kilkunastu lat, 😛 mi dispiace, perdonami.
Ale do brzegu 😋. Więc, gdy się sobie dłużej przyglądam, to co zobaczę, początkowo powoduje mały dyskomfort, chęć, aby dać nogę…takie niewygodne trochę…takie…niecodzienne i jakby nieswoje.
Jednak…gdy sobie zaufam po raz kolejny, powiem: spokojnie Ania, nie padniesz trupem od tego, co tam zobaczysz…przychodzi rozluźnienie…i potrafię nawet przynieść sobie krzesło, aby lepiej się rozgościć i ze sobą przywitać.
Dzięki temu, gdy ja coś nawywijam, potrafię znacznie szybciej niż kiedyś, zreflektować się, przyznać, że siara, że przepraszam, że perdonami.
I jestem lekka w sercu…i mogę rozsiąść się przed tym lustrem i patrzeć sobie w twarz.
Zaniosłam skargę do najwyższej Instancji…i wpłynęłam z powrotem…na łagodne wody oceanu…jak dobrze…znów w Domu…w moim Sercu.
