Otulam się…czuję ciepło wełnianej chusty, która otula moje biodra, przylega do ciała delikatnie i z troską…jak…najczulsze dłonie kochanka…kochanka, który znalazł w sobie cud czułego dotyku, którym musi obdarować…musi, bo fala za falą…pokłady tej czułości napierają na niego…i nie może ich zatrzymać…więc wie, że musi mnie nimi obdarowywać…że chce…że po to żyje…że to co w nim…jest po to, aby płynąć, aby przenikać, aby być darem…darem energii yang…darem życia dla życia.
Tak otulona…że ciało powolutku i subtelnie oddaje to ciepło, promieniując na otoczenie…i z rozchylonej koszuli, założonej na nagie ciało…wyłania się zapach tego ciepła…zmieszany z delikatną smugą perfum obecnych na skórze…i wędruje w górę do nozdrzy…wdech i wydech…biorę i oddaję…przyjmuję i obdarowuję…równowaga Życia.
Równowaga Życia…przyciąga…magnesuje…wabi i czaruje…rozkosz…cisza…jazz…fortepian…
Czuły kochanek wie…jak zagrać na tym fortepianie…
czuły kochanek wie…że nie wedrze się tu siłą…
bo wtedy tak jak wszedłby głodny, tak głodny by wyszedł.
Darem energii yin…jest odżywianie, odnawianie, ożywianie…pragnąłbyś…skraść tak podstępnie…albo zagrać fałszywie…nie możesz zostać nakarmiony…energia yin ominie Ciebie…ona wie…
bo ona czuje…
ona karmi tylko Króla…tego, który przyniósł swoje najcenniejsze dary…dary serca…jakości duszy…dla ekspansji ich we mnie i w tobie.
Dopiero wtedy…w ciszy…w niespiesznej pieszczocie przepływu Życia w nas…jesteśmy zapraszani do…uczty Bogów…ciało przy ciele, ciało w ciele, oddech przy oddechu…serce przy sercu…
Przepływa…

fot.internet