Nie czekałam na twoje wiersze na Facebooku,
czekałam na Ciebie, Niekochany, w tu i teraz.
Ale na próżno. W teraz i tu tylko bywałeś moja Niemiłości.
Za mało, za krótko, na chwilę,
a ja potrzebowałam Ciebie z sercem dla nas,
z sercem zranionym, niewierzącym nawet,
ale wciąż obecnym.
Bo rozkoszą jest obecność.
I wczoraj wreszcie byłeś, wreszcie poczułam, że byłeś,
gdy krzyczałeś swój ból, swoje ja, swój bunt,
swoją niewiarę i cichą wiarę, mój Niekochany.
I wczoraj przyjechałam też prawdziwa ja,
bo mimo gówna jakiego w życiu doświadczyłam,
wciąż wierzę w człowieka, wierzę w miłość moja Niemiłości.
Moja niemiłość nie ma terminu przydatności,
dlatego ja wczoraj byłam.
Dlatego wciąż byłam, gdy zapytałeś po miesiącach
„dasz nam szansę”?
dlatego…otwierałam Ci drzwi,
bo wciąż Cię nie kochałam.