Gdy nie płynie

Bo czasem po prostu…

nie płynie.

Jestem z tym pytaniem we mnie.
Co czuję…gdy nie płynie?

Deszcz pada za oknem…
a z nim wszystko porusza się gładko…
niesione falą jego energii.

A w Życiu moim…czasem nie.
Albo tylko na chwilę.
Na wystarczającą chwilę…
aby zaspokoić brak…załatać dziurę.
A potem znów przestaje.
Jest jak ochłap rzucany psu.
Ja tym czasem nawet moim psom nie rzucam ochłapów.
Tym bardziej dla siebie…tego nie wybieram.
Taki cholerny cykl.
A jak cykl, to oczywiście program.
Czuję drenowanie…czuję wypalanie…
czuję złość, bo nie przyszłam tu łatać dziur.

Pytam…co to jest?
Pytam…po co to jest?
Pytam…czy tego chcę?
Pytam…czy to przyszłam żyć?

A po chwili przychodzi odpowiedź.

Jest po to, abyś zrozumiała czego pragniesz.
Doświadczam drugiego bieguna, abym wiedziała,
poczuła na zasadzie przeciwieństwa…
jak cenię przepływ.
Że nie zaspokoi mnie mniej,
że muszę zrezygnować ze wszystkiego, co tym nie jest
…że muszę odpuścić. Bo inaczej…spalę się. 

Bo to walka.

A przepływ jest przeciwieństwem walki. 

Wierzyć a walczyć.
Jestem również z tym pytaniem we mnie.
Bo jest tu zasadnicza różnica.

Gdy wierzę, to po prostu jestem wygraną, cokolwiek wybiorę.
Jestem tym.
Do walki zaś jest potrzebna wiara.
Ale czasem, a nawet często jest tak,
że główną intencją jest sama walka, nie to o co się walczy.
I na tzw. chłopski rozum wielu w to nie uwierzy.
Ale ja już zbyt wiele razy to widziałam i zbyt wiele razy sama…byłam walką,
abym nie umiała tego rozpoznać.

I to jest do dupy. I to już nie dla mnie.
I mi z tym już nie po drodze.
I ja mówię, tym państwu już dziękujemy. 

A z uśmiechem na twarzy
i rozpostartymi ramionami mówię:

witaj przepływie.

Kocham ❤️

fot.facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *