Jeszcze słońca w to lato tak mało,
jeszcze wieczornego zapachu powietrza nie poczułam,
jeszcze nowe sukienki w groszki czekają,
dżinsowe buty na szpileczce i kolorowe kolczyki…
a ja już śpiewam…że wrzesień to już jesień.
I odliczam tygodnie do kolorowych liści i chłodno-cieplutkiego wiatru,
żołędzi i kasztanów na trawniku, porannej kawy z cynamonem i kolorowych getrów.
Czekam na moją włoską kawiarkę i zbieram włoskie kryminały
z komisarzem Montabello na Sycylii i Brunettim w Wenecji.
Przepraszam papo Poirot, troszkę cię zdradzam
Ach ta cuuuudowna, ukochana…jesień.
Tęsknię. Póki co, byle do babiego lata…