A dla mamy nie ma?
Nie, tato, nie ma.
Mamie jest już ciepło, tam w tym złotym świetle,
gdzie nie musisz jej już okrywać kołdrą,
gdy jest jej zimno.
Twoja Perła Świata…
I Ona już jest na powrót jasna i piękna,
usta się uśmiechają, ale przede wszystkim oczy,
te piwne, w których się zakochałeś,
gdy miała dwadzieścia lat.
Patrzę w Twoje oczy, te zielone,
w których dzisiaj widzę tak wiele szarości,
te tak zagubione i nierozumiejące,
jeszcze nie w pełni świadome, ani radosne ani smutne,
po prostu bez ruchu,
jak oczy zagubionego, małego chłopca.
Przytulasz się do poduszki jak dziecko.
Chciałabym Cię jakoś ochronić…
i chronię, jak mogę.
Niech twa głowa spocznie na tej czystej, białej poduszce,
zmieniam pościel już tylko dla ciebie.
A dla mamy była ta biała najpiękniejsza róża,
która swymi płatkami całowała dębowe posłanie.
Dzisiaj Ty potrzebujesz być otulony kołdrą,
której ciepło być może przyniesie odrobinkę ukojenia
…może…choć trochę, choć odrobinkę.