Serce ze szkła…odbija światło, ale go nie przyjmuje…
Grzeje się w jego cieple, ale go nie integruje…
Serce ze szkła…błyszczy w świetle słońca, ale nie potrafi na długo przyjąć jego ciepła, cieszyć się nim, pozostać w nim, stać się nim.
I mamy czasem, takie serca ze szkła…kiedyś zranione…dziś twarde i…kruche. Żyćko.
Czy będzie bolało, kochana? Tak, będzie bolało. Zawsze boli, gdy odpadają iluzje.
Ale może…ja wierzę, że tak, to szkło jest tylko pancerzem…może można pozwolić sobie je stłuc, odważyć się…i tam w środku jest prawdziwa siła, prawdziwa esencja Życia, naszych Serc. Może taka właśnie jest Droga, gdy już doświadczę w sobie obu biegunów, na każdy się odważę. I dopiero po tym zaczynam…naprawdę żyć.
I ja czuję…wreszcie naprawdę czuję…że nigdy nie wolno nam, zgodzić się na mniej, niż zasługujemy.
❤️
