Czwarta nad ranem…

może sen przyjdzie, może mnie odwiedzisz…

Myszkowski śpiewał. A ja sobie słucham duszy…
o tym, gdy daję to, co we mnie najpiękniejsze.

Zawsze mogę…

nie ma niczego bardziej karmiącego niż to,
gdy możesz podzielić się, obdarować tym, co nosisz w sobie,
co urzeczywistnione, po prostu płynie…w lekkości i z radością…
energię serca, świadomość, naturalność, czułość, obecność.

I to jest. 
I jest cudowne.

Ale muszę nauczyć się rozpoznawać.

Bo nie tylko dar nieprzyjęty boli,
bo dar wzięty jakby był byle czym i rzucony w kąt…rani. 

Musisz…nauczyć się rozpoznawać.

Czasem z radością wybieramy, najpierw długo szukając,
dbając o to, aby był jak najbardziej trafny, aby ucieszył,
wywołał niezaprzeczalną radość, nie zważając na cenę
i twój czas potrzebny na jego znalezienie, który poświęciłeś…
i którego nikt ci nie zwróci. 

Czas naszego życia,
to jedna z najcenniejszych wartości, niezaprzeczalnie.
Czas jest też czymś najważniejszym, czym możesz obdarować innych.

Bywa jednak, że  to nie miało najmniejszego znaczenia.
Że przyszedłeś na przyjęcie…tylko jako jeden z wielu gości,
tylko po to, aby zapełnić…puste miejsca przy stole…tylko żeby to …wyglądało. 

Nie każdy też  jest otwarty na przyjęcie, niektórzy czują się wręcz nieswojo przyjmując. Nauka przyjmowania jest sztuką, wbrew pozorom wcale nie…łatwą.
Jak często chcemy, ale nie potrafimy przyjąć? 

Ja kiedyś nie potrafiłam.
I uczyłam się tego po prostu, raz za razem przyglądając się sobie
i pytając: co we mnie wierzy, że nie zasługuję?
A innym razem: kto nauczył mnie, że muszę zasłużyć?
Kto wmawiał mi, że muszę się starać, zamiast być sobą?

Musisz nauczyć się rozpoznawać.

A często nie chcemy…
widzieć.

Najpierw mamy pragnienia.
Ale tuż zaraz…tuż zaraz za nimi kroczy najważniejsze…czy umiem przyjąć?
I dopiero po tym spełnienie marzenia dokonuje się w pełni. 

Życie rzuca prezenty pod nogi,
jeden, drugi, trzeci…ale czy umiesz przyjąć?
Czy schylisz się i podniesiesz?
Czy chwytasz w dłonie?

fot.Internet