O różnych formach obecności…wielosmakowo.
I o programach vel wirkach, wszczepach na ciałach subtelnych,
którymi nie jesteśmy i wywalaniu ich…bo to nie nasze.
Warto po prostu zwrócić tym, od których dostałam.

fot.facebook

Jam Jest

Coś dziwnie ta moja Dusza cicho siedzi, coś nie nadaje…
dała mi wolne, czy co 😋?
Już prędzej szykuje jakiś gruby kaliber 🤨…ta moja kochana…Cholera.
Skorzystam więc, póki mogę…
zrobię sobie na kolację placuszki ziemniaczane z cukrem…
bo Jam Jest Anka kartoflanka…cóż…nie wyprę się ziemniaczków
…i dobrze mi z tym 😛.

🌙✨

Ja to w sobie przeżyłam,
ja sobie na to pozwoliłam…

Ostatecznie zawsze chodzi o nas samych.
O to kim ja jestem i jaka jestem…w każdym doświadczeniu.

Nawet gdy kocham kogoś, niezależnie od wydarzeń zewnętrznych,
zawsze chodzi o to, co ja w samej sobie urzeczywistniam, doświadczam.
Nic nie przyjdzie do mnie z zewnątrz, nigdy.
Nigdy nie doświadczę czegoś, czego nie mam w środku.
Nie przyjdzie tak po prostu i nie powie, proszę, jestem.
To…wielkie…złudzenie. 

I ja sobie pozwoliłam, pozwoliłam sobie czuć miłość,
po prostu ją do siebie przyjęłam. Bo ona była przy mnie zawsze.
Nie mówię już, że nie mam. Bo mam w sobie, czuję ją wyraźnie, w tu i teraz.
Ona jest mną. Nie ma co czekać, aż przyjdzie ktoś z zewnątrz i mi da.
To się tak nie dzieje. 

Jeżeli z zewnątrz nie przychodzi, to tylko dlatego, że wierzę w brak.
Wszystko wydarza się najpierw wewnątrz mnie, poprzez moje otwarcie,
moje przyjęcie, moją świadomość, moje czucie.
Zewnętrzne jest tylko odbiciem, odbija to, co w środku.
Więc łatwo zobaczyć też error w sobie, bardzo łatwo. 

Wiem przecież, kim jestem i wiem nie od dziś, że mogę mieć wszystko,
stworzyć wszystko z Siebie. 

Wszystko, co zależy ode mnie i dotyczy mnie. 

Jeżeli chodzi o związki, to też mogę mieć wszystko, ale oczywiście nie z każdym.
To jest to, o czym zawsze pamiętam. Jest wolna wola,
i nigdy nie wolno mi jej naruszać.

Bo moją naturą jest radość, miłość, kochanie Życia. ☀️

fot.Internet

🌙✨

Święta…wszyscy świętują i dobrze.

A ja…

A ja…zanurzam się w sobie, wdycham wieczorne, rześkie powietrze do wnętrza, spaceruję, patrzę sobie na gwiazdy…

I ewentualnie jeżeli już…

to widzę dla siebie i siebie w jakiejś jazzowej knajpce…przy jakimś słabym, owocowym 🍹 drinku i rozmowach…z Duszami.
Tak…to by mogło być…tak niespiesznie, prawdziwie, w przepływie, z długimi pauzami między myślami i słowami…których nikt nie przerywa, których nikt się nie boi i na siłę nie zapełnia.

Tak…to tak…to mogłoby być.