stoję na wzgórzu,
z zamkniętymi oczami.
słuchając łomotania mojego serca

słyszę małe rzeczy
w przepływającej przeze mnie krwi
jak cicha
melodia

czuję całym sobą.
chcę rozbrzmiewać
w nowym
pięknym brzmieniu

to wszystko
to wszystko

za głębokimi, wzburzonymi wodami
i lękami przed ciemnością
jest wzgórze skąpane w słońcu
gdzie odnajdziesz harmonię

za głębokimi, wzburzonymi wodami
i lękami przed ciemnością
jest wzgórze skąpane w słońcu
dla Ciebie.

wbiegnę na szczyt
i położę na trawie
słuchając łomotania
bijącego serca

słyszę małe rzeczy
w przepływającej przeze mnie krwi
jak cicha
melodia.

czuję całym sobą
chcę rozbrzmiewać
w nowym
pięknym brzmieniu

to wszystko
to wszystko

za głębokimi, wzburzonymi wodami
i lękami przed ciemnością
jest wzgórze skąpane w słońcu
gdzie odnajdziesz harmonię
(w swym Sercu)

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,fismoll,trifle.html

Skoro świt…

Gdyby wszystkim chodziło o ru…nie,
to wszyscy chodzilibyśmy pijani ze szczęścia jak bąki.

Ale Ty wiesz i ja wiem, że to nieprawda.

To po tym dobrym piep…niu nie mogłabym się oderwać od ciebie.
A jednak mogę. I ty możesz.
Bo nie o piep…nie chodzi.

Jak już się nacieszysz tym ru…, to wtedy przyjdź
i wreszcie…zostań…
Janie Serce, nie uciekaj skoro świt. 

Ja tu jestem…z moim Sercem
…ale najpierw dla siebie…

Tylko wiesz, do dobrego się nie namawia,
a ja nie jestem jarmarcznym handlarzem,
który oferuje tymczasowe zabawki i przyjemności. 

A ty jesteś prawdziwym Sobą, gdy jesteś,
czy przyszedłeś na odpust?
Jesteś paziem, czy Kingiem?
Jakieś bielmo mi na oczy padło, czy wręcz przeciwnie,
potrafię dobrze widzieć poza maskami?

A Miłość i tak…po krótszej czy dłuższej chwili…
serdecznie się śmieje. I ze mnie i z Ciebie.

Miłość…to nie tolerancja wszystkich Twoich wybryków.
Tak jak kocham Ciebie, to tak samo kocham Siebie.
Bo gdybym nie kochała siebie,
nie mogłabym obdarzyć miłością nikogo innego.
Masz jak w banku.
Nie możesz dać czegoś, czego nie masz.
Z pustego i Salomon nie naleje.
Nie mając w sobie i dla siebie, nie obdarzam miłością,
a brakiem, desperacką potrzebą, uzależnieniem,
to jakieś zaćmienie albo obsesja, potrzeba udowodnienia racji
albo innych bzdur…nie Miłość.
I Ty dobrze to wiesz.

A Miłość i tak…po krótszej czy dłuższej chwili…
serdecznie się śmieje. I ze mnie i z Ciebie.

Wracam do moich zajęć, książek, obecności dla Siebie.
A Ty, Kochany
albo tam bzykaj na potęgę albo rób, co chcesz.
Ja odpalam czerwony głośniczek i słucham jazzu
i po prostu JESTEM,
bo co moje i dla mnie, to mnie znajdzie,
a co nigdy nie było moje, to tego nie zatrzymam.

❤️

P.S. Jan Serce to piękna, odważna postać…
wierzył…i w końcu miał.
To czego miał odwagę całe życie…pragnąć.
I ja wierzę, więc wiem, że to już dla mnie jest.
I wiele znajduję również w sobie z Janka Serce.
I dobrze mi z tym jak diabli. 

fot.Internet

Black and white…albo dwa w jednym

I tak sobie jestem,
Kitka zaszczepiona, dziewczyny ostrzyżone i świeżutkie jak te makrelki.
I po drodze już od rana tyle miłości nas spotkało.
Trzydzieści rąk do głaskania, caaaalutka szkolna klasa
plus nauczycielka, która również kocha sznaucerki.
Dziewczynom o mało ogonki nie odpadły ze szczęścia,
a ja poczułam…a co tam, najwyżej spóźnimy się do fryca.
Miłość nie szuka przecież najlepszego momentu,
każdy dla niej jest odpowiedni i całuj Ją w nos.

I tak sobie jestem i tak sobie…balansuję…

pomiędzy miłością a ochroną mego Serca.

I tak się przyglądam, jak męskie i żeńskie rozmawiają we mnie,
jak jedno i drugie wykłada swoje argumenty,
jak jedno i drugie…chce mieć rację. 

– bo miłość…
– ale nie za wszelką cenę
– ale bo powiedział…
– dupa tam! Powiedział powiedział, ale nie zrobił 
– ale bo tylko miłość jest ważna
– tak? A on kocha? Spójrz jak się zachowuje 
– ale każdy jest inny, każdy ma swoje 
– Dupa tam! Ty też masz. I co, też się tak zachowujesz?
– No ale powiedzmy, że to rozumiem 
– Rozumiesz, ok. A on ciebie rozumie, widzi,
bierze twoje uczucia pod uwagę?
A może tylko czubek własnego nosa?
– ale miłość…
– Miłość, miłość! Czyś ty się upiła? Od kiedy miłość rani?
Od kiedy, gdy jest miłość, to dostajesz kamykami?
Kamyk za kamyczkiem,
kamyk za kamyczkiem,
kamyk za kamyczkiem 
– ale…miłość 
– ach ta twoja mentalność komandosa.
Miłość jest radosna, rozgwieżdżona, uśmiechnięta i rośnie
– no przecież rośnie
– rośnie, rośnie…ale tylko w tobie chyba
– ale…miłość  
– Dupa tam! Przekonaj mnie, bo na razie mnie nie przekonałaś
– ale do miłości nie da się przekonać, ona po prostu jest.
– I co ci po niej?
– Może nie jest po coś. Może nigdy nie była. Jest.
A gdy jest we mnie…to czuję, że dobrze, że tam jest.
W moim sercu
– Jesteś niereformowalna.
– No.

fot.Internet