Otworzyłam dziś balkon na oścież…
świeże powietrze wpadło do środka.
Dziewczyny moje…
moja najwierniejsza Drużyna Pierścienia
…poczuła Życie.
A ja…ja zacznę od prostych rzeczy…
Zacznę…od obecności dla siebie…
Zacznę…od dotrzymywania sobie słowa…
czyli kupię drugie szpilki do tańca…
kupię alfce nowe buciki również, by mnie wiozła, gdzie mi się spodoba…
wypiorę jej tapicerkę i wyczyszczę klosze przednich świateł…
by nocą dobrze oświetlały drogę
…a ja…
pojadę latem do Włoch…
skoro już tyle razy sobie obiecywałam
…a ja…
w tym roku zasądzę kwiaty na balkonie
i nie zapomnę o maciejce i kupię nowy stolik
…a ja…
ucieszę się z tej lalki Barbie, którą dziś sobie sama kupiłam,
nie czekając na dotrzymanie dawnej, maminej obietnicy
…a ja…
w wieczornej ciszy zanurzę się w zagadkowym świecie papy Poirota…
…a ja…
dam przyjaciółce kopa w dupę, bo napisała właśnie,
że bardzo tego potrzebuje.
Jestem Broneczku…już służę.
…a ja…
po prostu pozostanę Sobą, choć już ciut inna…
to w swym rdzeniu niezmienna.

O poszerzaniu się…troszeczkę 😋
3 marzec 2025

🩷
Niedziela.
Zanim wstałam z łóżka, powiedziałam do Siebie:
Aniu, dzisiaj jest piękny, spokojny dzień,
czas płynie bardzo…bardzo powoli,
na wszystko mam czas i jestem tylko w moim sercu…
i tylko w tu i teraz.
Potem kawa i oczywiście pamiętałam,
aby nie zalewać wrzątkiem i oczywiście,
gdy zalewałam zrobiło się serduszko.
I zaplanowałam dzień beauty,
stópki, masaż buzi, kąpiel w solance i paznokcie…
koloru różowo-czerwonego z małym serduszkiem na serdecznym palcu.
Skrócę długość, bo Żyćko sobie płynie, one rosną,
a ja nie mam tych kochanych pleców,
które mogłabym z rozkoszą drapać 😛.
A byle jakich nie potrzebuję.
Ale najpierw spacer z dziewczynami.
I poszłam sobie na łączkę.
No i cóż…dzień beauty…ale dusza moja jak to ona,
wiecznie ta sama…Anka! Jaki dzień beauty,
robić życie, życie się robi, życie się czuje.
I już mi tam coś zapodaję.
Ach…już się przyzwyczaiłam…już się nawet nie buntuję…
że ona tak wiecznie do mnie nadaje…co ja się z nią mam.
Patrzę na drzewa, na wilgotną ziemię.
Pomyślałam…poszłaby ja na jakiegoś grilla albo co.
Jaki tam grill, toć miałaś skrobnąć coś o materializacji
o duchu i materii…ech…tak więc…tak.
Ale paznokci nie odpuszczę!
