Wzrost 

Tak sobie jestem i przyglądam się mojemu Życiu.

I poczułam, że to jest ten czas. 

Znów stanąć w prawdzie o mnie samej. 

Powiedzieć sobie wprost, tak naprawdę przyjrzeć się sobie. 
O co mi tak naprawdę chodzi?

O wzrost.

A wzrastam pośród innych Dusz.
I one wzrastają będąc w moim polu. Po to tu głównie jesteśmy. Tak sobie wzajemnie…służymy.

I gdy tak spojrzę wstecz na moją drogę, to zawsze o to chodziło.

Pytam…czy mam za co przepraszać? Czy kogoś po drodze przez to skrzywdziłam?

Zawsze pilnowałam…żeby nie.
Ale jeżeli tak, to podnieś rękę, spójrz mi w oczy, a powiem 

przepraszam i wybacz.

Ja nie mam potrzeby obwiniać i mam nadzieję, że tego nie robię.
Bo ja widzę nasze krzyżujące się ścieżki jako wydarzające się do wzrostu, więc tu nie ma miejsca na wskazywanie palcem, że to Ty inna Duszo. 

Bo jeżeli nawet to Ty, to i tak dlatego, że to ja miałam w sobie otwartość na doświadczenia, takie, a nie inne, Ty tylko pokazujesz mi to, rzucasz na to światło. 

A ja rzucam, na to co w Tobie. 

Tak widzę moją drogę i siebie pośród innych Dusz.

I zapytałam dzisiaj…gdzie w tym wszystkim miejsce na miłość.

Ano czuję, że to jest właśnie to.
Gdy zedrę z siebie wszystkie iluzje

…o sobie i innych, wszystkie potrzeby ego…

to zostanie tylko Ona…prawda…Miłość.

I oczywiście najpiękniej jest, gdy można wzrastać z drugą piękną Duszą…oł jeeee…i na to się nastawiam

…to jest to czego pragnę.

fot.Internet

Ego

Lustro 

I tak sobie jestem.
Z duszami, które są moimi lustrami.

I zaglądam w siebie, do środka.
I pytam…dlaczego w moim życiu  jeszcze jestem na częstotliwości winna-niewinna, winny-niewinny? 

Gdzie już dawno mnie to nie interesuje. Ale…czemu lustro mi to pokazuje? Skoro pokazuje, to coś musi we mnie być, że to się wydarza. Po co mi to i co to jest. 

Mam swoją rację tak, moją racją jest to kim jestem i jak się przejawiam. Ale…nie chcę nikogo do tej mojej racji przekonywać. Ki diabeł? 👿 

No kurła, o co chodzi?

😁 i tak pisze sobie ten post, a czas goni do pracy, ale no drążę temat w sobie i nagle… bam!

Bo jednak chcesz mieć rację, bo po co to piszesz, bo po co on swoje pisze? Bo oboje chcemy mieć rację. Bo on chce, żebyś przeczytała, a ty chcesz, żeby on przeczytał. 

Kuźwa! Ale jazda! Ale siara, ale totalna duuupa.

Ach te rozdęte ega 😁.

Dobra…lecę do pracy.

Do Słońca…

Słońce ☀️🍒, ja naprawdę nie mam żalu. Dlaczego miałabym mieć?

Przecież jestem już dużą dziewczynką, a nie tą, która bawi się w piaskownicy.

Znałam ryzyko.

W życiu są tylko prawdy, ale tak naprawdę półprawdy. Moja prawda, twoja prawda. Nigdy nie było prawdy obiektywnej, nie może jej być, bo każdy widzi przez swoje soczewki.

I tak to już jest.

Szczególnie, gdy nie ma komunikacji, bo ktoś znika jak kamfora, raz za razem. Albo ucina znajomość…bo tak. 

Bo tak i już. 

Dobrze. Rozumiem. 

Jeżeli ktoś nie chce cię poznać, to po prostu nie chce. 

W porządku, nie ma o co kruszyć kopii. Ja chciałam…tylko jakoś tak…nigdy nie zdążałam…

W porządku. 

Nocą śpij spokojnie. 

Żyj pełną piersią, 

uśmiechaj się i kochaj, 

naucz się hiszpańskiego, 

ćwicz w sztukach walki, 

pisz piękne wiersze (może nie polubiają, ale…potrzebują poezji).

I tak…stawiaj granice…ale…

tym, 

dla których byłeś tylko opcją.

…buziole 💋

fot.Internet

Chwile…to nie wspólna droga

Jestem…jestem dla Siebie.

Rozgaszczam się w niewygodzie słów, niewygodzie uczuć…które były piękne…

Żałuję…że nie mogę ich zatrzymać…zatrzymać takimi…jakimi były…wtedy.

Okazały się…momentami…choć były stworzone i nasączone prawdziwą miłością…prawdziwą obecnością

prawdą…mojego Serca.

Dziękuję Sobie i dziękuję Tobie, dziękuję mojemu Sercu…za tę prawdę, autentyczność i odwagę…

w wyrażaniu siebie…pomimo przeszłości, pomimo tej trudnej wspinaczki pod górę, pomimo zawodów i rozczarowań. 

Dziękuję, że moje Serce…spróbowało, dało jeszcze ten jeden kredyt zaufania, jeszcze ten raz uwierzyło w drugiego człowieka.

Uwierzyło…bo tak zdecydowało, doskonale wiedząc jakie jest ryzyko. 

Imperium serduszkowe…kontratakuje 

I tak sobie jestem.

I tak sobie wzrastam.

I są takie chwile, gdy Tatko ma wolną rękę…i hulaj dusza…daje czadu, a ja równo trzymam krok.

Ale są i takie, kiedy Tatko wie, że przesadził. 

Myśli…łoooj Anusia się na mnie wkarwiła, zapomniałem, że jest tylko człowiekiem, tylko kobietą…i chciałem za szybko ją podnieść wyżej.

I wtedy tak sobie się przyczaja…tak udaje, że to nie On, że w sumie to On tylko pociągnął 😛.

Co ja mam z Tobą robić, Tatku, gdy Cię kocham i gdy tak wkarwiasz mnie zarazem. Ja wiem…wszystko to dla mnie, dla mnie się wydarza. 

Ale…na ten moment proszę Ciebie…wsadź sobie te swoje serduszka tam, gdzie słońce nie dochodzi.

Daj mi chwilę. Pozwól mi być, wkurzoną, rozczarowaną, mieć w dupie. A jak nie pozwalasz…to ja i tak…sama sobie wezmę. 

Dzisiaj…nie gadam z Tobą…

Dzisiaj…mam Cię w nosie.

Ale ja wiem…i Ty wiesz, Tatku, bo znamy się jak łyse konie…

Że jutro, pojutrze, za tydzień lub miesiąc…wezmę po prostu oddech i otworzę klatkę piersiową…a tam Serce…nie zamknięte…po prostu na chwilę…tylko i wyłącznie…dla mnie samej schowane.

I wiem, że tylko na to czekasz, tam gdzieś schowany za rogiem, wyglądasz…czy to już? Czy już możesz zasypać mnie swoją miłością…i tak…i jesteś i ja jestem i wszędzie…serduszka…prawdziwa inwazja…❤️

A ja…znów się do nich uśmiechnę…i powiem…no tak…oczywiście…wiem Tatku…jesteś…

I ja jestem. Twoja córcia. 

Kocham ❤️