🎶 melodia 🎼 

Poranek…dzisiaj z Jeffem Fosterem.

Już nie liczę na poranki z Tobą, kochany, w jeszcze ciepłej pościeli od snów naszych dusz…która wyrażała się nocą delikatnością naszych rąk.

I noc nie dała wytchnienia po wczorajszym dniu spędzonym

bez esencji Ciebie…

no więc niech będzie…esencja Jeffa…nie martw się…wiedz….   
że On godnie i cudownie zastąpi Cię…

Więc niech będzie poranek…         
z Jeffem…jego miłość do Życia otuli mnie w tej ciepłej jeszcze pościeli mej.

To właśnie Jeff szepnie…

iż kocha…potargane snem włosy me…

wymieszamy z Jeffem…energię naszych serc.

I to Jeff…zajrzy w nie, wyszepcze dźwięki miłości, co uniosą duszę mą…słowa jego miłości potrącą struny Istoty mej…i to dzięki niemu…

powstanie we mnie 🎶…melodia.

fot.Internet

Nowa rzeczywistość…

Prawdziwe Ego/moja prawdziwa Istota/Esencja mojej Duszy… 

Ona jest radosna, prze do przodu, po więcej, po piękniej,  to ona wie, że szlifowanie diamentów musi być, że tu na Ziemi nie da się leżeć tylko na landrynkowej chmurce, nie po to tu przyszłam. To ona również  woła:

Życie! miłość! trawa! ptaki! ocean! placek po węgiersku! szminka Chanel! wypad alfką w Polskę!..etc. 

Niezależnie od tego czy niesie mnie właśnie energia triggera, rozpierdziela stara trauma, czy właśnie w swoim życiu weszłam w demoniczny serial koreański….to ta prawdziwa Esencja mojej duszy, mój blueprint…zawsze jest.

Natomiast…jest przykryta fałszywym ego…czyli warstwami, które są do zdjęcia. 

Abym zdjęła, musi boleć albo inaczej…boli, gdy zdejmuję.

To cierpienie jest tak ważne, choć chcę go uniknąć, bo właśnie wtedy szlifuję te najpiękniejsze diamenty, te których nic nie jest w stanie zniszczyć.
Więc jak już dostałam od życia z plaskacza, to niech to cierpienie nie będzie na nic.
Przecież dostałam, bo był we mnie jakiś error do usunięcia. 

Jeżeli chodzi o duszę, to tak się czasem zastanawiam, czy jako dusza odkrywam to, co jest pod warstwą, czy jednak cały czas dodaję nowe, aby kiedyś tam Tatkowi pokazać, że już nie musi wysyłać mnie do tej szkoły z internatem, pokazać nowe sprawności, jakie zdobyłam.
Kiedyś tam w harcerstwie się zdobywało, jakie to były piękne czasy i miałam nawet swój zastęp 😉. Ja już chyba zostanę tą harcerką, w końcu przysięgę składało się na całe życie. 

A przy ognisku, do dźwięków gitary śpiewaliśmy piosenkę Mirka „Wołanie przez ciszę”, choć jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to on i jak dla mnie jest to jego najsłabszy utwór i nie czuję w nim jego esencji, tak jak w innych utworach.

Myślę, czy generalnie ludzie chcą być szczęśliwi. Myślę o Mirku, bo tak mi wskoczył, gdy na chwilę wpadłam na pejsa. 

A czy ja chcę być?
Tak sobie jestem z tym pytaniem we mnie. Bo przecież też jestem w schemacie, choć myślałam, że akurat z tym schematem to już się uporałam.
Z drugiej strony, gdy wydarza się ważna, gruba zmiana, to Wszechświat zanim poprzestawia kwanty dla mnie, to jeszcze jakby „testuje”, wybijają resztki starego stylu życia. Jakby Życie pytało: 

Are you sure, An? Serio? Ale tak naprawdę? Bo wiesz ja z tymi kwantami to będę miał trochę roboty. Pokaż mi…że na pewno, a zakasam dla Ciebie rękawy…i yalla do przodu.

Moim zadaniem jest pokazać całą sobą…że tak, na pewno. 

I wtedy dzieje się po prostu

…klik ❤️

Tyle razy już to widziałam.
Ale takiego grubego kalibru, to jeszcze nie miałam. Ostatni to były finanse. 

Gdy wskakuję na tzw. nową oś czasu, to jest to od razu widoczne w 3D. 

Dosłownie i naocznie zaczynam widzieć i spotykać w tych samych miejscach np. zupełnie innych ludzi, a ci dawni jakby znikają. Chodzę tak po mojej rzeczywistości i ze zdumieniem  i zachwytem stwierdzam: 

tych ludzi wcześniej tu nie było, ale ich na pewno tu wcześniej nie było! Inni, inaczej ubrani, inaczej się zachowujący, inaczej przejawiający się wobec mnie….i dosłownie wyłaniają się jak grzyby po deszczu.

Ale prawda jest taka, że oni zawsze byli…tylko ja nie byłam z nimi na tej samej częstotliwości. 

Dlatego wcześniej nie mogłam ich spotkać, a oni mnie. 

Fascynujące.

fot.Internet