Otworzyłam dziś balkon na oścież…
świeże powietrze wpadło do środka.
Dziewczyny moje…
moja najwierniejsza Drużyna Pierścienia
…poczuła Życie.

A ja…ja zacznę od prostych rzeczy…

Zacznę…od obecności dla siebie…

Zacznę…od dotrzymywania sobie słowa…

czyli kupię drugie szpilki do tańca…
kupię alfce nowe buciki również, by mnie wiozła, gdzie mi się spodoba…
wypiorę jej tapicerkę i wyczyszczę klosze przednich świateł…
by nocą dobrze oświetlały drogę

…a ja…

pojadę latem do Włoch…
skoro już tyle razy sobie obiecywałam

…a ja…

w tym roku zasądzę kwiaty na balkonie
i nie zapomnę o maciejce i kupię nowy stolik

…a ja…

ucieszę się z tej lalki Barbie, którą dziś sobie sama kupiłam,
nie czekając na dotrzymanie dawnej, maminej obietnicy

…a ja…

w wieczornej ciszy zanurzę się w zagadkowym świecie papy Poirota…

…a ja…

dam przyjaciółce kopa w dupę, bo napisała właśnie,
że bardzo tego potrzebuje.
Jestem Broneczku…już służę.

…a ja…

po prostu pozostanę Sobą, choć już ciut inna…
to w swym rdzeniu niezmienna.

fot.Internet

🩷 

Niedziela.
Zanim wstałam z łóżka, powiedziałam do Siebie: 

Aniu, dzisiaj jest piękny, spokojny dzień,
czas płynie bardzo…bardzo powoli,
na wszystko mam czas i jestem tylko w moim sercu…
i tylko w tu i teraz.

Potem kawa i oczywiście pamiętałam,
aby nie zalewać wrzątkiem i oczywiście,
gdy zalewałam zrobiło się serduszko.
I zaplanowałam dzień beauty,
stópki, masaż buzi, kąpiel w solance i paznokcie…
koloru różowo-czerwonego z małym serduszkiem na serdecznym palcu.
Skrócę długość, bo Żyćko sobie płynie, one rosną,
a ja nie mam tych kochanych pleców,
które mogłabym z rozkoszą drapać 😛.
A byle jakich nie potrzebuję.

Ale najpierw spacer z dziewczynami.
I poszłam sobie na łączkę.
No i cóż…dzień beauty…ale dusza moja jak to ona,
wiecznie ta sama…Anka! Jaki dzień beauty,
robić życie, życie się robi, życie się czuje.
I już mi tam coś zapodaję. 

Ach…już się przyzwyczaiłam…już się nawet nie buntuję…
że ona tak wiecznie do mnie nadaje…co ja się z nią mam. 

Patrzę na drzewa, na wilgotną ziemię.
Pomyślałam…poszłaby ja na jakiegoś grilla albo co.
Jaki tam grill, toć miałaś skrobnąć coś o materializacji
o duchu i materii…ech…tak więc…tak.

Ale paznokci nie odpuszczę!

fot.Internet

☀️

Cisza…
Jestem w sercu moim.
Na nic nie liczę, nie słucham umysłu…
Po prostu Cię przytulam…w sercu moim…
tulę twoją głowę do serca mojego…
tak mocno…tak delikatnie…tak po prostu.
Tulę tak…jak wtedy…Ty w ramionach mych…
Czuję jak Serce się poszerza, jak otula,
jak po prostu jest…gdy promieniuje tym ciepłem.

Nigdy nie uda mi się wyrazić słowami…tego co czuję…gdy to robię.
Wszystko znika…nic nie jest ważne…jak właśnie tylko to.
Cały wszechświat w tym jednym geście jest…wiem,
bo czuję…że Ty to czujesz…i nie trzeba nic mówić…nic myśleć…
wystarczy być w tym…i tym.

I nie mam potrzeby nawet…
sięgać do tych pięknych wspomnień…tych chwil…

Wystarczy co teraz…ta chwila obecna…
gdy tulę Ciebie do mojego serca…na nic nie liczę…
niczego nie potrzebuję…gdy tak jestem…w sercu mym
…gdzie spotykam się z Tobą…

Za chwilę wyjdę na spacer z dziewczynami…pada deszcz…
ale jeszcze ta chwila w sercu mym…
niech trwa…bo to coś pięknego…

fot.Internet

Zapiski…złej kobiety

Nie cenię braku, cenię obecność. 
To w niej wyraża się miłość, 
to w niej rozkwita i ekspanduje…
i Miłość i ja i My. 

Nie ma My bez obecności…
i to w każdej jej postaci.

Moja miłość to obecność, 
to trzymanie przestrzeni, 
to czas…jeżeli go potrzebujesz…
albo jeżeli ja potrzebuję.

Wszystko jednak…ma swoje granice.

Nauczyłeś mnie swego znikania…
znikania bez słowa wyjaśnienia.
To przeciwieństwo. 

Poeta napisał, że nie możesz oczekiwać bez dawania.
W punkt.
Czyli rozumie…czyli doskonale wie…co daje.
Wie?

Szacunek, granice…w punkt.
Ale tylko w jedną stronę.
W drugą już nie trzeba.

Rozgaszczam się w tej niewygodzie…niewygodnych emocjach, ocenach, personalnym odbiorze wszystkiego przez wszystkich.
Skąd podejrzenie…że to o Tobie? Nie znasz siebie, czy znasz?

Pozwalam każdemu mieć swoją ścieżkę albo inaczej, nie obchodzą mnie cudze, bo to nie moje, chyba że czyjaś chce się z moją skrzyżować, aby potem stać się wspólną. To wtedy jest to jak najbardziej moja sprawa.
Inaczej, cytując mojego ulubionego poetę poezji współczesnej Adama S.: mam wyjebane.

Twoja jest jaką wybierasz.
Jeżeli myślałeś, że zmienisz mnie pod siebie,
to przykro mi, ale nie jestem plasteliną.
Nie cenisz…więc tym bardziej niczego dla mnie nie masz i łatwo zapomnisz. A i ja nie mam w tej sytuacji powodu zostawać.
Sama wybieram jak żyję.
Każdy ma ulubioną zupę i przyprawia ją według uznania.
Przyprawiam swoją po swojemu. 
A jeżeli uważasz, że twoja jest smaczniejsza od mojej,
to cóż, kwestia smaku.

Ktoś mnie zapytał:

Czy myślisz, że mogłaś się, aż tak pomylić?
Nie wiem. Może mogłam.
A może się wcale nie pomyliłam.
Nie zdążyłam się przekonać.
Więc niech zostanie i tak.

Bez słowa wyjaśnień zdecydowałeś za nas…
nie zawracając sobie mną głowy.
Ale ja też byłam…też czułam.
I również jestem ważna. Nie tylko Ty. 

Już wystarczy…pragnę zachować to,
co było jakością.
Nie chcę widzieć i doświadczać tego,
co zwykle się dzieje,
bo to nie jest przyprawa do mojej zupy,
z tego co było dobre, robi się…najgorsze zło,
zaczyna się szczypanie, umniejszanie.

Już i tak jest mi smutno,
nie potrzebne mi jeszcze to rozczarowanie.

Obwinianie i pretensje…
zatem zerknęłam jeszcze…
bo może ja nie zauważyłam na wyświetlaczu nieodebranego połączenia, po tym jak zdecydowałeś za nas.
Może nie było mnie w domu,
a Ty w dobie smartfonów nie miałeś przy sobie karteczki i długopisu,
aby zostawić mi wiadomość, że byłeś, ale mnie nie zastałeś…

Że SŁOWA dotrzymałeś.

Ale takie tam pierdoły…dotrzymywanie słowa
…kto dziś to robi…kto na tym polega.
Cóż…ja, bo żyłam jeszcze w PRL-u,
starej daty jestem.

Lubię tak, jak to było kiedyś. Bo to nie traci na aktualności.

Może tak właśnie było.
Nie miałeś na czym zapisać wiadomości.

O swojej obecności…
dla mnie.

Kocham ❤️…choć to widocznie było za mało.

fot.Internet