Non dir di domani…

Kochany…nie jutro, czemu jutro? 

Chodź! Dzisiaj, dzisiaj jest dzień, dzisiaj jest noc, dzisiaj jest Życie.

Tańczę 💃, wiruję wokół siebie…a lubię również wokół Ciebie.

Mrrrr….dłonie wokół ramion Twych, biodra me kołyszą się…unoszą się…oddychają, faluję w sobie i sobą…serce otwarte, przyjmuje i obdarza.

Kochany! Jutro i tak umrzemy, żywi stąd nie wyjdziemy, to jedyne co pewne jest, dobrze o tym wiesz!

Życie…woła mnie…

Życie mówi…kocham Cię…

Życie czeka na mnie, czeka na Ciebie…

To siara…zamarudzić…spóźniać się!

Być…z pragnienia…Duszy

Tak lubię…z górnego C…

Pełnia zawsze będzie pełnią.

Pełnia…robi miejsce.

Pełnia nie wysysa, pełnia nie drenuje, pełnia desperacko nie potrzebuje…. Pełnia…zrobi miejsce dla Ciebie…obok Siebie.

Bo Pełnia nie żyje z potrzeby…nie potrzebuje wypełnienia pustki…Pełnia wybiera i celebruje…

Honoruje Życie.

Pełnia…dodaje…do Twojej Pełni.

Pragnie, wybiera…dzielić się sobą, wymieniać swymi zasobami, jakościami, których zgromadziła aż nadto.

Zaprosi Cię do swojego świata…abyś dodał i jednocześnie wziął dla siebie…w równowadze.

Ona nie przychodzi ani po to, aby coś wydrzeć, ani nie po to, aby żądać…

…ona zaprasza…i również dopiero na zaproszenie przyjdzie.

nie ciągnie na siłę…nie będzie Cię wabić podstępnie, ani namawiać

…i zapraszać jak obwoźny handlarz

…abyś się skusił…skusił może w chwili słabości…może w chwili potrzeby…

…ona zaprasza do prawdziwej wymiany.

Kocha autentyczność, zawstydzają ją ludzkie maski, gry, kuglarskie sztuczki…

bo zbyt wiele własnych masek zrzuciła, aby wciąż się maskami zajmować.

I tylko w prawdziwą wymianę wejdzie…a wyczuje ją zawsze…prędzej albo później…

bo wie, że inna jej nie nakarmi.

Ona nie weźmie tego…czego nie chcesz dać…po prostu…pójdzie swoją drogą.

Ona chce, pragnie…żyje po to, aby stwarzać kolejne jakości…w Sobie i we wspólnym wszechświecie, to jest to, co ją karmi, to ją spełnia i raduje.
Zbyt nudne, proste?…Trudno.

Czy ma wady? Ależ tak i to wiele, bo jest zwykła, ale im nie zaprzeczy, nie wyprze…raczej uśmiechnie się do nich i we własnym sercu weźmie je na warsztat…

Widzi też…Twoje…i uśmiechnie się do nich…i pozostawi je…Tobie.

Pełnia uszanuje Twoje wybory, bo wie, że też jesteś w drodze do Siebie i po swojemu…w drodze do swojej prawdy.

Ona…ma zawsze najpierw Siebie…dlatego, gdy przychodzi…to przychodzi do prawdziwego

…Ciebie.

fot.internet

Iść, ciągle iść…w stronę słońca☀️

Jestem za sobą…tak stęskniona.

Lubię tak…położyć się wygodnie na poduszce…i poczuć Siebie.

Po prostu…czuć oddech, położyć rękę na sercu, patrzeć na ptaki kołujące na niebie…zamknąć oczy…

i czuć…życie we mnie i wokół mnie…

Słyszeć szum wiatru wśród liści, wkurzać się, że tak figluje            
z moimi włosami i sukienką…

albo wyjść na spacer przed siebie…zostawić wszystko i wszystkich… iść gdzie nogi i dusza niosą albo Julka wiezie…

Czuć świeżość powietrza             
o poranku, zapach zmęczonej całodniowym upałem ziemi    
albo jej westchnienie pełne ulgi po długo wyczekiwanym deszczu…

Po prostu…czuć wdzięczność, że żyję, mogę doświadczać, śmiać się i płakać, bawić i nudzić, rozmawiać i milczeć, kłócić się i godzić, tańczyć Życie, a czasem stać w kącie, szukać, a czasem być znaleziona…

Po prostu wdychać Życie do piersi…

i wiedzieć, że takie jakie jest…jest właściwe.

Dary Otwartości

Aby wpuścić nowe…

Najpierw moim zadaniem jest…otworzyć się…

I wypuścić stare.

Wydaje się to tak trudne, budzi taki strach, bo już było tak ładnie przyklepane, udeptane…już nie podnosiło głowy, nie paliło w klatce jak rozżarzone żelazo…że wręcz mogłabym uwierzyć, że tak naprawdę to właściwie tego…nie było?

Ale…jednak…było.

I nie chcę nosić tego już dłużej w sercu moim…duszy mojej…

Bo i po co. 

Było doświadczeniem…doświadczeniem jak każde inne. Może trochę bardziej bolesnym, większego kalibru.

Jednak wciąż …tylko doświadczeniem.

Spośród miliona doświadczeń mojego Życia…dlaczego miałabym wybierać…te właśnie? Dlaczego miałyby…te właśnie wieść prym, próbować mnie definiować…definiować moje Życie?

To ja wybieram…czemu w Życiu moim nadaje znaczenie, miejsca w pierwszych rzędach…mojego filmu.

I sama piszę kolejny scenariusz….i sama wybieram do niego „aktorów”…i sama wyznaczam im „role”…przyjmuję do mojego filmu…w zależności od tego…czy dobrze opanowali rzemiosło…jakim jest Życie…Czyż nie tworzymy takich naszych trup, ekip? Do których nie każdy może wejść, przynależeć. I dobrze, że tak jest, że nie każdy jest dla mnie, a ja nie dla każdego.

Tak więc przede wszystkim…sama…szkicuję każdego dnia…główną aktorkę…mojego 🎥 filmu. To ja jestem za nią odpowiedzialna, to ja muszę nauczyć ją rzemiosła.

Nic o mnie, beze mnie.

I uczę ją…codziennie, w wygodzie i niewygodzie emocji, stanów, myśli. Bo jaka ja jestem, tacy też ludzie do mnie dołączą.
To tylko pozór, że coś mi się przytrafiło. Nie, bo gdy poszukam głębiej w sobie, to zawsze znajdę…prawdę…o mnie.
Bo to zawsze jest…o mnie.

I wiem, że nie mam co liczyć, że przyjdą inni ludzie, tacy wymarzeni, upragnieni…jeżeli sama nie zmienię się najpierw.
Ona…zmienia się, bo to banał i prawda, że nic nie stoi w miejscu. I jakaż to radość…że tak właśnie jest, tak się żyje.

Tak więc…moim zadaniem jest…otworzyć się…i wypuścić stare. Pozwolić odejść temu w pokoju, z wdzięcznością i niezauważenie…

Uchylam drzwi mojego Serca coraz bardziej i bardziej…i nagle czuję…że sztorm, którego się obawiałam…wcale nie przyszedł, przyszedł spokój…że w zamian za otwartość doświadczyłam ciszy…gładkiej tafli oceanu 🌊 i promieni słońca na twarzy. 

Bo otwartość…to zgoda.

I wszystko wydarza się…po prostu…przepływa.

Pozwalam…odejść…staremu. Już dawno…spełniło swoje zadanie. Już więcej nie potrzeba. Już mogę…puścić je wolno.

Otwieram drzwi na oścież…aby nowe mogło się rozgościć i ze mną kręcić mój nowy film, nowy przebój…

I to ja…wybieram moich ulubionych bohaterów…tych dopieszczonych, tych ukochanych…niezastąpionych…i mogę mieć tylko ufność, że i oni wybierają mnie do swojego filmu…że w ich filmie ja również mam zagrać rolę.

I pozwalam im, tak jak sobie…żyć swoim życiem…zaskakiwać mnie…uczyć mnie…bo najlepsza i żywa postać to ta, która ma tożsamość, nie jest martwa i miałka…akcja trwa…rozwija się w swoim tempie…Życie się żyje.

…otwartość pozwala przyjść temu…co zupełnie nowe…rozkosznie nieznane…nieoswojone i takie świeże…jak bryza muskająca twarz na brzegu oceanu Życia…

I dlatego tak…dla mnie…bardzo cenne.

fot.internet

Tak…po prostu

…po prostu…

chcę mieć Cię blisko…

a nie gdzieś w San Francisco…

…tak po prostu…nic więcej nie potrzebuje czuć, bo tyle wystarczy…wydawać by się mogło, że to tylko tyle…a to aż…tyle…

Dlaczego? Zapytasz…

Bo istniejesz…odpowiem

Bo jesteś tym, kim jesteś…odpowiem

Bo więcej nie potrzeba…odpowiem 

Bo to kim jesteś wystarczy…

Bo nie potrzebuję, abyś był jakiś…

Bo to kim jesteś, to jest aż nadto…

Bo jedyna moja potrzeba…

to współbycie z Tą moją wybraną Duszą…współistnienie…współwyrażanie siebie w Nas…to jedyna wartość i najważniejsza…

Przepływa…